----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"




















"Odpust w Lubomlu"
cmentarz w Rymaczach


11 czerwca 2017
"Foto: Barbara Litwin


[aby obejrzeć - kliknij !!!]


W czerwcową niedzielę, ruszamy pątniczym szlakiem do Lubomla. Ci którzy jadą pierwszy raz, bije im serce mocniej. Inni patrzą, gdzie pola zarosły olszyną od Jankowiec, gdzie, co budują w Kocurach - czy świętują tutejsi, czy robią w polu? W Lubomlu, pierwsze westchnienia, przed dawną polską szkołą a potem - następne, przed Apteką Rodziewicza. Najstarsi pamiętają Karola Rodziewicza który wzięty do niewoli - nigdy nie wrócił z katyńskiego szlaku. Wszak to bliski krewny, po mieczu Marii Rodziewiczówny - pisarki z pałacu w Hruszowej. Podobnoż w młodym wieku, hruszowska dziedziczka bywała w Lubomlu, przyglądała się tutejszym mieszczanom i chłopom w starym kościele (niektóre twarze zapamiętane tutaj, wpisała w swoje literackie, kresowe księgi). Potem pożyczali ludzie od Aptekarzowej - Hrywde, strasznego dziadunia i Macierz- płakali wieczorami, słuchając czytającego. Budowana w stylu modnym, zakopiańskim apteka, przed kilkoma laty został zeszpecona i obita sztucznym szalunkiem. Nadal jest apteką - a jak nieraz przywoziłem ziołowe nalewki - to dopowiadali - "pijcież, to z Rodziewczowej hapteki, nopewnoż pumoże!" A tak! Z ojcowizny, z rodowego kąta - wszystko smaczniejsze, zdrowsze - nakosztować się nie można i nacieszyć.

Odpust w lubomelskim kościele! Trójcy Przenajświętszej!

Dzwony nas nie witają, bo od wojny ich nie ma - ale babuszki, przy dzwonnicy czekają i nie jedna łza brzęknie i poleci na uściskane ręce.

- Mój Boże, to jednak nie zapomnieli ojcowej tradycji! Przyjechali... A chto pryichał?

Pytajo tutejsze Katoliczki ze szklanymi od łez oczami, na widok podarunków i świec na cmentarz.

- Już my różańca zmowili, czekający na was!

Meldują nam pospiesznie a słońce patrzy zza chmur, jakby nadziwić się nie mogło. Przed kościołem urzekły nas kwiaty. Krzyż jubileuszu 600-lecia jak w ogrodzie stoi i króluje! A tu goździki pachnące, maki, różyczki dworskie, dawniejsze piwonie rózowe, łubiny i wszelkie "zimowe kwiaty" jak to mówili tutaj, na Wołyniu. I kościół ukwiecony i umajony brzózkami, spod Borek i tak uroczyście. Zjechało dwie pielgrzymki chełmska i z nad Bugu - Dorohuska. I piewczych niemało- cieszo się, Babuszka Szura, z Sokoła zżyta z duchami po ostrowieckim ludobójstwie (65 lat doglądała polskiej mogiłki w lesie, kwiatami ubierała, szyszki kładła, owoce duszom) aż doczekała dnia, pokazała mogiłe Polakom i kości męczenników, przenieśli na cmentarz. Odtąd jest cerkiewno - kościelna, ot służka u Boga. A odpust na Trójcę tak ważny, że doczekać się nie można! Każdy tu przy kościele ze swoja historią, pohańbioną złymi czasami w wojnę, ale wszystkich, nawet Potomków Wołynian, ciągnie do starego progu kościoła. Pozjeżdżają się, starutkie, krzywe, z laskami i wypłakanymi z losem oczami, poopierają się o ceglane ściany, pokruszeją w sercach i nabrawszy Bożego światła, żyją szczęśliwiej. Młodzi, patrzą im w oczy - potem wytupują po tutejszemu:

A toż Zamłeńka, to Rakowczecha, ta Terebejczycha, Kocurecha...
Ooo... A ta z Podmiszczok (z przedmieścia) to paniusia!

Miejscowy Dziekan ks. Jan Buras prawił sumę i modlił się z wiernymi - za wszystkie Rody, polecone i zapisane w pamięci pielgrzymów. Zdumiewające, zdaje się tak nas niedużo, może z 60 osób, może więcej w kościele a tak lekko śpiewać, jakby drugich trzykroć więcej, stało za plecami śpiewawszy z Nami. Doświadcza się tam takiego zachwytu, przed obrazem Loretańskiej Pani z dawnych wieków, że twarze przodków, dokoła. Jakżesz tu nie jechać? Po nabożeństwach, stół przy dzwonnicy, wspólna gościna wołyńska, rozmowy, pomieszanymi językiem - radość. Na cmentarzu, poro zadziwień, odnalezionych rodowych nazwisk, na pobitych pomnikach, podniesionych z ziemi a w koło, buja, przerosła trawa... Przed Kaplicą Branickich (po której, tylko podwaliny w ziemi) stajemy zawsze na Anioł Pański - za wszystkich domowników tegoż cmentarza i za dużo tych, których kości leżą po rowach, polach i w lesie. Mocna ta modlitwa - potem wiele światełek trzeba roznieść po zarośniętych alejach, pod krzyże. Odpust! Wstawajcież!

A na jednym z grobków mieszczańskich - pisze tak :


Aniołek ziemie porzucił
- aby do nieba powrócił.
                                       1930 r.

Wyobrazicie sobie, ze szlachetne róże (jakich nie ma nigdzie) po 70-ciu latach, wciąż kwitną kępami, biskupie i atłasowo-różowiutkie - rozkosznie pachną. Poodwiedzali swoich, pokłon oddali, świętej ziemi pokrzepiwszy, poklękali na kwitnącym rozchodniku a potem w drogę.

Jechać! Jechać! Oni tam na nas czekają! Stare moje, powiedzenie o duszach... To i pojechali do Rymacz. Na wzgórku macierzanka pachnie, sosny ckliwe z wonnymi pędami, zielono, jak nigdy. Czerwiec. Bożenka z patriotyzmu, za kościelnego - pod krzyżem znicze zapala (dużo ich z daru) a my, roznosim po cmentarzy: do pomordowanych z Jankowiec, do żołnierzy pobitych na torach, na pagóreczki mogilne, pod krzyże od Hapki(rzeczka) do naszych: Kapelanów, Strusiów, Kogucików, Stachniuków, Iwańczuków, Mordaczy, Kupraczy, Tołyżów, Giedzów, Sawoszczuków, Lewczuków, Gryciuków, Borowików, Stockich, Iwków - a ktoż ich zliczy, spamięta - ponad 3 tys. w wojnę Rymacze, Jagodzin i chutory wyżywli ludzi swoich i z dalszych stron, krewnych i cudzych. wielu z nich, zostało na tym pagórku - cmentarza szczęśliwie ocalał.

Ludzie żyją tak długi, jak żyje o nich pamięć.


- Zapalcież tam w Kurnyjowych, w Dyczków,
pod lilijkami Tołyżowymi! A jakże!

Jakby nie wieczór bliski i podróż, starczyło by powinowatych do ciemnej nocy, do wspominania i pamięci! Stamtąd, mając Was Wszystkich w sercach - po wołyńsku pozdrawiamy. Bądźcież zdrowi, którzy pamiętacie z losu lub z opowieści stary Luboml i polskie wsie aż do Bugu!


Lyciała zuzula polami,
na dziczce siadła.
Najlepi w rodzony mamy,
od rania do dnia.

Niechże z kościoła błogosławieństwo i od najstarszych Rymaczan - będzie szczęściem oraz pomyślnością Wam wszystkim - na życie!



Z wołyńskim pozdrowieniem!
Krzysztof Kołtun



liczba odsłon: