słowo wstępu do działu: Pielgrzymki Odsłon: 34 |
pierwsza pielgrzymka: 10 maja 1991 |
fotografia: archiwum www.rymacze.pl |
Marsz, marsz me serce do Częstochowy,
zobaczym obraz Matki, Królowej.
Pójdźmy ach pójdźmy na Jasne Górę,
tam zobaczymy Panny Figurę...
Pieśń opowiadająca
o sierotach wędrujących
na Jasną Góre,
bez kawałka chleba.
Pielgrzymowanie, (pąć) jak pisał Reymont odwiedzający niegdyś Ziemie Chełmską w związku z Unitami, wpisane było od wieków w rymacki Lud. Najważniejszą pielgrzymką od wieków była ta - do Częstochowy. "Częstachow" mawiali nasi Przodkowie, a to z tej racji, że klasztor z wysoką wieżą, gdy go raz zobaczono na horyzoncie w drodze, jeszcze się często chował za wzgórza. W XIX wieku wyprawiano się rzadziej, ale z każdego możniejszego Rodu, szedł ktoś aby poświęcić losy bliskich na Jasnej Górze i oddać się Pod Jej Obronę... Niemal w każdym domu był Częstochowski Obraz, przyniesiony na plecach w płachcie, przez Przodków. Secesyjne ikony częstochowskie przetrwały do dzisiaj w rymackich Rodach. Do dzisiaj powtarzane są pieśni wyniesione z Rymacz.
Szeroko, daleko - królewskie Rymacze,
kto was w duszy wspomni,
to w sercu zapłacze...
Najulubieńszą pieśnią wołyńskich Rymaczan jest niewątpliwie do dzisiaj śpiewana i pamiętana pieśń sieroca...
Sieroty zebrane, Panna Maryja
Niedolą stroskane, śliczna lilija...
Maryja, Maryja tak wołają dzieci
Maryja, Maryja niech głos nasz poleci.
Do Ciebie Matuchno, do ciebie jedynej
od Twoich dziateczek, do niebios krainy.
Tę pieśń (z refrenem i trzydziestoma zwrotkami) przyniesiono do Rymacz w XIX w. na "listkach" czyli drukowanych kartkach gdzieś z odpustu. Wieś słynęła ze śpiewaków, stąd też ani zszywanych śpiewników, ani lwowskich i krakowskich kantyczek nie brakowało... Były więc w modzie i pod nogę idących z kompanią inne "turczana" o zwycięstwie pod Wiedniem, "gidelska" o świętych dawnych a pomocnych... "o Nepomuku Janie", o "Antonim" i dziesiątki innych niemniej zacnych.
Jużci słoneczko zaszło, nastąpiła ciemna noc
więc nabożnie zaśpiewajmy, Maryii na dobranoc.
Śpiewajmy w kompanii, na dobranoc Maryii
Matce Boskiej Lubomelskiej,
cześć chwałę oddawajmy...
... pieśń, którą śpiewano w drodze - wielozwrotkowa (z przyśpiewem).
Po drodze zatrzymywano się przy każdym krzyżu, na pokłon, przy kapliczce, na Pozdrowienie Anielskie do każdej napotkanej świątyni, wstępowano choćby za próg, na modlitwę. Byli tacy, którzy zaprawieni do świętej tradycji, potrafili w drodze chmury rozpędzać, chorych leczyć i nie było w tym nic dziwnego - ot, łaska wiary. Szedł więc z rymacką kompanią, cały orszak świętych i Męczenników, wzywanych w modlitwach i wspomagał ludzi. Opowiadano mi nieraz, jak mijały ich w drodze gradowe chmury, obłęd ustępował w lasach, to znów krynica z czystą wodą do picia znalazła się w szczerym polu. Starsze niewiasty, nosiły obowiązkowo szkaplerze płócienne, bez medalika, żaden człowiek nie był a co pobożniejsi - nosili cały pęk na sznurku (a to za tych, co nie wierzą i im na obronę). Nam wnukom i prawnukom dzisiaj, pozostał ten rymacki zwyczaj (śmieją się, że tylko biedny nosi jeden medalik na szyi, a tak dwa, trzy i krzyżyk). Ot, święte dziedzictwo wołyńskiej Ziemi.
Gdy wyprawiali się dalej, odprowadzała ich cała wieś - na rozstajne drogi... obdzielając krewnych i uboższych chlebem i groszem. Swoistym pielgrzymowaniem było chodzenie do 1926 r. do kościoła parafialnego do Lubomla... oddalonego co najmniej 15 km. Mamcia Marynia, opowiadała, że chodziła z młodzieżą rok rocznie na Roraty. W śnieżne grudnie i w kopne drogi, nie było to łatwe. Wychodzili ze wsi w liczbie 20, 30 osób ok. 9 wieczorem w sobotę... Szli traktem, po drodze wstępując na odpoczynek na cmentarz w Lubomlu (aby pomodlić się za Przodków). Tam pod kaplicą Branickich posiedzieli i szli na rynek do kościoła Jagiełły. Zwykle na doświtach nie byli pierwsi, bo już ludzi sporo i śpiewano jutrznię i adwentówki. Wracali w niedzielę w południe. Dodać należy, że na wszystkie ważniejsze okoliczne odpusty - szło się na noc. Mawiali starzy na "wsianocznu", bo tylko nocne odpusty były najpiękniejsze, tam dopiero wyśpiewywano i nabożeństwa prawiły się cudowne (stara kresowa tradycja). A jeszcze pamiętać należy, że był post eucharystyczny, a w rymackim zwyczaju, po komunii św. wychodząc z kościoła, trzeba było kawałeczek (kusoczok) chleba spożyć, a ci którzy, nie mieli dostawali z zawiniątka od innych. Starsi, praktykują to do dzisiaj.
z Wołyńskim ukłonem
Krzysztof Kołtun
autor
© Copyright by www.rymacze.pl
projekt i wykonanie:
Jacek Czerpak: 2005 - 2012
Rafał Kołtun 2013 -
Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii, treści bądź jakiegokolwiek
elementu niniejszej strony bez zgody właścicieli strony - zabronione.