----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.
Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.
Rymacze
Zjazdy Kresowe
- I Zjazd Kresowian
- II Zjazd Kresowian
- III Zjazd Kresowian
- IV Zjazd Kresowian
- V Zjazd Kresowian
- VI Zjazd Kresowian
Polecane
- Historia
- Etnografia
- Św. Izydor
- Luboml
- Obrazy z Wołynia
- Nieistniejące kościoły
- Weselne fotografie z Wołynia
- Najstarsi Wołynianie z Naszych rodów
Stroje
Literatura
!!! Uwaga !!!
Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"
W każdym polskim domu z Wołynia, u przesiedleńców - jest duchowa sfera domu "ocalonego". W niej opowieści najstarszych:
co zabrała wojna, co przepadło, co zostało zagrabione i co się spaliło... Trudne to słowa oraz niezrozumiałe - u miejscowych,
nigdy nieprzesiedlanych Polaków. U nich też nie ma kultu wspomnień...
Nasze domy u dziadków Lewczuków i Kołtunów spalili banderowcy wraz z miejscowymi Ukraińcami. Ale z obu domów, sporo ocalało - dzięki zapobiegliwości najstarszych.
Część dobytku była zakopana w beczkach, w sadzie - część wywieziona na stację do Jagodzina.
Dokumenty ukryte w kościele przez babcię Marynie - ocalały wraz z aktem kupna 4 morgi łęgu u Suchodolskich w Dorohusku, po chełmskiej stronie Bugu.
Przez te łęgi - nie wolno było jechać na Zachód pod Darłów, gdzie pojechała większość naszych Rymaczan i Jagodzińców.
Łęgi stały się reliktem z Wołynia - całej straconej schedy po przodkach... Trzeba było osiąść tutaj... I bagatela - 50 km od łęgu...
Tak los sprawił. Przez 50 kolejnych lat - były te łęgi naszą własnością, (ale to opowieść na potem...). Z Jagodzina od Kołtunów i z Nowin od Lewczuków
- ocalały skrzynie ze strojami, święte obrazy, konowrótki, warsztaty tkackie ze wszystkimi sporządzeniami do obróbki lnu. Beczki, słomianki,
które mój tata wyplatał, a szczególnie piękne - bańki na czarne jagody, zamykane wieczkiem, noszone przez kobiety w płachtach na plecach.
Ocalała też pasieka u Lewczuków i nikt nie uwierzy, że przez Bug - najpierw do Pawanie, a potem dalej... Powieziono pszczele pnie.
Te pszczoły z Wołynia tak się wiodły, że ojciec Władysław sprzedawał beczkami miód, szczególnie do Warszawy. Była też waga metrówka,
którą dziadek Józef Lewczuk kupił na licytacji dworu w Rejowcu. Worki ze swastykami (po kaszy, którą Niemcy zostawili, płacąc za postój w Lewczukowym sadzie...
Byli nadzwyczaj kulturalni). Po latach, kiedy zacząłem zbierać pamiątki z Wołynia... Przybyło ich sporo - darowizny od krewnych i od Rymaczan rozproszonych po Polsce.
A co tam z Waszych domów zostało pamiątkami z Wołynia... Z Rymacz i okolicy, fotografujcie, posyłajcie i piszcie do Nas... To nasze wspólne dziedzictwo z Ojcowizny.
Z
kresowym pozdrowieniem
Krzysztof Kołtun