----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"



















Rok 2013 jest w nowowieku kolejnym utrwalającym nowe, często zafałszowane porządki świata. Trzeba powiedzieć wyraźnie: fałsz i bałagan w polityce...? Wszędzie nie tylko w Europie, dziwne panowanie Ludzi niskich lotów, rozgardiasz gospodarczy, brak szacunku do Ziemi, przyrody, a nawet drzew. Koszmarne zakłamanie inteligencji i pospolita bieda. To paleta farb codzienności, z której poeci, też muszą czerpać... Czy w takim razie poezja może być czystą sztuką... Ocalającą prawdę i losy ludzi? Czym nas karmi świat...? Z takim błyskiem oczu patrzymy w jego oblicze. Czy zatem? Serce? O którym bez mała - dwa wieki temu na nowogródzkich Kresach pisał ADAM MICKIEWICZ? Ma swój głos i może spełniać odwieczne powołanie i dar od Boga? Czy my, nie pogubiliśmy się na drogach oszmany i codziennego zakłamania, mówienia półprawdy, a nawet mniej... Ot tak, niby po ludzku?

Ilekroć pisze podobne słowa, poważnie nad tym się zastanawiam. O czym powinni pisać współcześni poeci, do kogo, dlaczego, czy im wolno...? Kresowy List ? pisany przez Krystynę Igras jest przykładem początku odpowiedzi. Żyjemy w czasach ogólnego lenistwa, gdzie ludziom łatwiej mówić niż pisać. Pisanie zobowiązuje do prawdy ? mowa, jest Jak szelest liść, poszumi? Może ucichnie? Mówimy na ogół dużo, przy różnych okazjach. Najmniej rozmawiamy w rodzinach. Więcej ze znajomymi, pseudoprzyjaciółmi, przypadkowymi gapiami itd. Piszemy listy coraz rzadziej. Niektórzy jednak mówią i piszą. Politycy i ekonomiści, najchętniej wysłaliby młodych Polaków w świat, na służbę - za parobków, byle tylko nie plątali się tutaj i nic nie chcieli! Nie uczyli się miłości do Polski i nie przyzwyczajali się do starego obyczaju jej miłowania. Świat to zbawienie, ulga, kapitał...??? A nasza mowa i listy? A może tylko do poetów, do najstarszych osób w rodzie, piszemy listy - do kogoś, kto rzucił na nas mgłę miłości... Piszemy niechętnie. Młodzi, piszą jedynie wirtualnie. Rzadko na papierze.

Niemodne nawet mieć zeszyty w średniej szkole i na uczelni? Hmm...? A nasi przodkowie, wszystko zapisywali? Dzięki ich informacjom mamy obraz tamtego świata, prawdziwą historię Polski - obyczaje i kulturę. Zatem dokąd brniemy nie zapisując dzienników losu...? Listy Krystyny Igras to listy poetyckie... Zapisane potomnym z wrażliwością i szczodrą ręką. Pisze w nich prawdę. Pisze to, co widziała, zastała, odczuła i czym ją te miejsca uroczyły, bądź mocno posmuciły. Pisze sercem kobiety, matki - gorzko doświadczonej przez los i ludzi. Pisze wprost i szczerze. Poezja - wymyślona, nieszczera, nikomu nie potrzebna - prócz obłudnikom, którzy ze sztuki pisania uczynili farsę życia i drwinę. Pisanie listów to poświęcenie, to serdeczna miłość i żal. Z natury jesteśmy romantyczni, szczególnie tutaj, na Wschodzie Polski, tak mocno podeptanej przez ludzi i historię. Tutaj i krok dalej...

Za Bugiem, na Wołyniu i Kresach, gdzie tysiące bezimiennych dołów z 1943 roku, napełnionych kośćmi polskich dzieci oraz kobiet (szczególnie) przez OUN, UPA oraz wspomagających, niegdyś dobrych sąsiadów Ukraińców. Współczesnemu światu niepotrzebna i niewygodna jest pamięć o zamordowanym polskim Wołyniu... Łatwiej się czci zwycięstwo pod Grunwaldem, urządza się wielkie fety i rekonstrukcje bitwy sprzed sześciu wieków, niż pochyla się na mogiłami, sprzed 70 lat...? Nad którymi jeszcze stoją świadkowie zbrodni i sieroty z dzieciństwa. Nic nas nie nauczyła historia! Świat dumny i zadufany w bogactwie i technice XXI wieku - odziera nas z wrażliwości. Nie chce prawdy i udaje, że nawet jej nie rozumie? Poetka pisze w swoich listach...

Za Bugiem spalono polskie wsie
Powietrze zjełczałe od kłamstw
Ciężarem dusi piersi
Przy wyboistych drogach
Pod warstwą darni
Kruszeją
Stosy ludzkich szkieletów

Czy ktoś słyszał o tym z ust dyplomaty czy polityka...? Czy to prawda? Prawda. Gorzka prawda. Poetka wraz z setkami pielgrzymów tułających się każdego roku po Wołyniu - widziała to. Była osobiście na pogrzebie wymordowanych ze wsi Ostrówek i Woli Ostrowieckiej koło Lubomla, gdzie w jeden ranek zamordowano ok. 1100 Polaków - latem 2012 r. Była w kościele w Kisielinie, w spalonych Zasmykach i Przebrażu, na cmentarzu we Włodzimierzu Wołyńskim, gdzie znajdują się groby polskich księży pomordowanych w wołyńskich kościołach - podczas niedokończonych mszy. Była w dziesiątkach innych miejsc: w klasztorze w Podkamieniu, gdzie Studyci waląc i niszcząc barokowy kościół...? Wmawiają nam, że zaczęli remont i że tutaj nic wielkiego się nie stało?! I w Krzemieńcu pod Górą Krzyżową i Wiśniowu na miejscu spalonego kościoła wraz z ludźmi i w wielu innych, strasznych miejscach mordów Polaków. Była też w dumnym Petersburgu i w katedrze św. Jura, skąd zaczyna się droga - męczeństwa Polaków. Bo jakże nie być - będąc Polakiem. Niech wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale nie omijają dołów z kośćmi katolików na Wołyniu. Niech Rzym też o tym nie milczy...? Trudne to listy, wywodzące się z domu, z ramion ojca, z nadbużańskiej krainy dzieciństwa - koło starej Dubienki. Tutaj nauczył ją ojciec kochania ojczyzny i mowy polskiej. W dzieciństwie nie widziała świątyń Lwowa, ani tych pohańbionych ani tych dumnych złotem. Nikt nas tam nie puścił, za nic! Ale w jej oczach... Stały jak skarga XX wieku. Teraz, pojechała tam z sercem drżącym, kilkakrotnie? Zobaczyć, co się tam stało, jak tam żyją ludzie. Czy są tam Polacy...? Napisała w liście...


Dzisiaj nad Lwowem
Jak krzew gorejący
Wspomnieniem serce iskrzy.

A w listach szumi i pachnie - przyroda kresowego świata, przez wielu ludzi niedostrzegana, bądź określana mianem - zwykłe krzaki! Nam już nie wystarcza coś zwykłego, a prawdziwego... Nam się zachciewa palm w Egipcie i kokosów na Wyspach...? Tak nas wyedukował świat i współcześni historycy, że ani mięta, ani macierzanka - już nie ma zapachu... Czytajcie prawdziwe listy i piszcie listy! Może po nas zostaną tylko listy i ktoś się nad nimi kiedyś pochyli z sercem...? Drodzy Moi, którzy jeszcze umiecie pisać listy...


Z kresowym pozdrowieniem       
Krzysztof Kołtun