----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"





















List z Wielkopolski




W twórczości Krzysztofa Kołtuna zawarty jest taki ogrom emocji, że właściwie nie ma potrzeby niczego tłumaczyć i wyjaśniać: opłakany jest każdy kamień, ścieżka i rumianki przy ścieżce, strzępki sadków w których stare jabłonie ciągle rodzą jabłka "dla nikogo", każde węgło umarłej świątyni i wreszcie wszyscy Polacy okrutnie pomordowani lub wypędzeni z ojczystego kawałka ziemi.

Kiedy czytam wiersze Kołtuna, chce mi się po prostu przytulić tych wszystkich udręczonych ludzi po których płacze Autor i zebrać każdą łzę wylaną po tamtej stronie Bugu - z rozpaczy i po tej - z tęsknoty.

"Ile to już lat chodzę po Wołyniu" mówi Poeta w jednym ze swoich wierszy i brzmi to jak skarga, bo żal nie słabnie ani tęsknota nie maleje.Serce boli od patrzenia na zrujnowane świątynie, niszczejące dwory,krajobraz zarastający krzakami... Cmentarze, gdzie wzgórki w trawie każą się domyślać, że tu była mogiła.

Spotkanie z twórczością Autora otworzyło mi drzwi do nowego świata. Świata - którego nie ma: ludzi wymordowano lub wypędzono, ziemia dająca kiedyś plony - leży odłogiem. Tu żyli nasi Przodkowie, tu była Polska, według historii od 1417 roku, pod nazwą Rymacze.

Gehenna ocalałych nie skończyła się wraz z ucieczką za Bug. Ludzie oderwani od swego miejsca musieli nauczyć się żyć od nowa, zaczynając od przysłowiowej miski i łyżki. I tęsknili dniem i nocą. Za dnia- na jawie, nocą - w śnie chodzili po znajomych ścieżkach żeby obudzić się rano na mokrej od łez poduszce. Być może łatwiej było tym, którzy w nowym miejscu osiedlali się w grupach: mogli płakać razem. Moi rodzice, Maria z Tołyżów i Stanisław Bednarz (Rymaczanie) sami przyjechali na Kujawy do wsi Wymysłowo, z garstką sierot z Wołynia po najbliższych, które zamieszkały po sąsiedzku. Mówiło się: "idę do naszych" To byli NASI. Kilka osób tylko, ale stanowiły one namiastkę "Wielkiej Rymackiej Rodziny", więc całe życie wspierali się, pomagali sobie wzajemnie, radzili się - podejmując ważne życiowe decyzje.

Książek na temat tragicznego losu Wołynian, które wydobyły na światło dzienne wydarzenia o których do niedawna nie wolno było mówić - powstało sporo. Jednak twórczość Krzysztofa Kołtuna jest szczególna. Powstałe dotychczas dwa tomy "Bestialstwa..." to lektura obowiązkowa dla potomków Wołynian. Książki napisane "po naszemu", językiem bliskim nam, dzieciom i wnukom wołyńskim. Takim językiem i gwarą chachłacką mówili nasi rodzice i dziadkowie.

Wierzę, że jeśli choć kilkoro z nas, potomków Wołynian nadal będzie zabiegać o zachowanie pamięci o naszych Przodkach jak Poeta, który całe dorosłe życie poświęcił odkrywaniu prawdy i pielęgnowaniu pamięci, to uda nam się ocalić choć w części tamten świat i przekazać wiedzę o nim naszym następcom. Żeby rozumieli i nie dziwili się tęskniącym, bo jak mówi Autor w książce "Pańska Dolina"

"Kto Ojczyzny nie stracił
- dziwi się zbłąkanym,
którzy tęsknią, płaczą.
Ziemię
jak Chrystus Krzyż,
tak niosą - po ostatniej grudce.
Umęczonym, na drogę
nie wynoszą chleba
ani błogosławieństwa, na szczęśliwy powrót.
Kto o Ojczyznę nigdy nie zapłakał
- nie będzie wesół!
Na próżno czyta
karty herbarza.
I światło
ani sól
- z człowieka
bez ojczystego gniazda."


Krystyna Rybicka
Dęby Szlacheckie - Wielkopolska


liczba odsłon: