----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.
Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.
Rymacze
Zjazdy Kresowe
Polecane
- Historia
- Etnografia
- Św. Izydor
- Luboml
- Obrazy z Wołynia
- Nieistniejące kościoły
- Weselne fotografie z Wołynia
- Najstarsi Wołynianie z Naszych rodów
Stroje
Literatura
!!! Uwaga !!!
Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"
Od Ostrówek do Kowla |
[kliknij na zdjęcia, aby powiększyć]
Jesienna pielgrzymka na Wołyń ma swoje uroki, barwne i nostalgiczne. Poranna mgła, cisza, gdzieś w dali na bagnach ,ostatnie żurawie odzywają się,
za olchami. Październikowy zapach liści, rosa na trawach i przyrowach .
Ostrówki - dokąd jest drogowskaz - zaczynają się na krzyżowych droga w Równie.
Stąd szli wielką hurmą Bulbowcy z miejscowym Ukraińcami - mordować i palić Ostrówki i Wolę Ostrowiecka. Była 30 VIII 1943r - przed świtem.
Dzisiaj wsi nie ma. Nie ma nawet znaku, po bytności Polaków. Od przepustu przy drodze - zaczynała się wieś.
Po obu stronach pole . Od lasu słoneczniki marne, pokulone, zeschłe, jakby płaczące - pośród nich krzyż.
Na wzgórku od dworu - pagórek po spalonym kościele z 1720r. Z daleka majaczy krzyż i biała figura Niepokalanej ( z ostatnich lat).
Nawet droga do kościoła zaorana, żeby nikt nie chodził? W obrębie tych dwóch wsi - zginęło ok. 1050 Polaków z księdzem Stanisławem Dobrzańskim.
Ziemia tu płacze i wszędzie czuje się bezsiłę konających. W większości leżą w dołach śmierci. Po dworze Konczewskich ani jednego kamienia.
Nie ma sadów drzew ani starej topoli, przy sadybie Kloców, gdzie 25 lat temu, gnieździły się bociany - wierząc, że ludzie wrócą.
Pozostał cmentarz ,za wsią ,mocno zniszczony, rozgrabiony ale rękami dobrych ludzi, dzisiaj podparty krzyżami i pomnikiem pomordowanym Polakom.
Przy nim wielka mogiła, odnalezionych kości ok. 500 osób. Reszta spoczywa rozrzucona w nie odkrytych miejscach.
Którzy są po raz pierwszy - nie mogą uwierzyć w tragedią ludobójstwa, pomimo, że od dawna słyszeli o tych wsiach.
Anioł Pański we łzach i płomyki zapalonych zniczy. Cisza lasu i smutne krzyże a przy jednym klęcząca sosna.
Patrzymy na nią ze zdziwieniem. Trudno się pogodzić ze śmiercią ok. 250 dzieci, których większość leży pod Sokołem.
Mgła się podniosła i żal zapadł jeszcze głębiej w serca.
Takich , ukrytych pogorzelisk na Wołyniu jest kilkaset. Do ostatniej cegły oczyszczone, odrostów jabłoni i wiśni - nie ma nic.
Niektórych już nikt nie odnajdzie, znikły z ziemi i map.
Kowel zbombardowany w 80 %, jest dzisiaj nowym, szarym miastem. Został stary cmentarz,
gdzie rzymskokatolicka połowa, po wojnie i wysiedleniu Polaków, celowo zajęta przez prawosławnych, na polskich grobach.
Są jednak "dzielnice" zachowane: policjantów, dzieci, mieszczaństwa i Legionistów - przy głównych alejach.
Smutny widok pobitych z piaskowca krzyży, wydłubanych fotografii, zapomnienia, któro leży wśród klonych liści.
Pośrodku rumowiska Chrystus Zmartwychwstały z krzyżem ,odbita ręką lecz patrzący. Tutaj zawsze modlimy się za Kowelan i zamordowany Wołyń.
Niektórzy obłaskawiają rodzinne groby, sprzed wojny- dawne i cudem ocalałe. Najpiękniejsza "dzielnica" przy kaplicy(zabranej) zniszczona zupełnie - na upamiętnienia wojenne.
Pomimo, kowelskie Rody Prażmowskich, Kossaków i kolejarzy, proszą o pamięć. Białe krzyże Legionistów, zwykle sprzątamy i budzimy ich światłem:
Śpij kolego w ciemnym grobie,
Niech się Polska przyśni tobie.
Z całej architektury miasta godny uwagi jest drewniany kościół św. Anny, przeniesiony oraz rekonstruowany w 1994r z Wiszenek nad Styrem.
Jego duchowość i otoczenie przy klasztorze O. Bernardynów, niezwykle piękne.
Tutaj zwyczajowo modlimy się za cały Wołyń ,polecając duszyczki,
które przy zniszczonych cmentarzach - cieniami stoją i czekają na nasze "Zdrowaś" podczas pielgrzymowania.
Po kościele Pomniku Bohaterom Kresów z 1935r. nie ma śladu. Na tym miejscu jest boisko sportowe.
Ulica Warszawska, już nie ta? Turia w chłodnej wodzie, odbija kontury Kowla. Płynie, jak czas, jak losy ludzi - zabierając wszystko za sobą.
Rzeko, rzeko czegoż ty nie pełna?
Jakże ja mam pełna być,
Ludzie chodzą wodę brać...
Co bym nie powiedział, kto by nie wyśpiewał - to i tak niepełna historia, nie dopowiedziane losy miejsca i Polaków z Wołynia. Dziękuję Wszystkim, którzy chcą chodzić śladami Ojczyny oraz Przodków. Kogo szczypnęło serce, niech się pomodli w intencji pomordowanych, zaginionych, wygnanych z Wołynia. Daj Boże zdrowie Wszystkim i szczęśliwą jesień.
Krzysztof Kołtun
Z wołyńskim ukłonem