----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"


















----------------------------------------------------------


28-07-2013
"W Kowlu i Zasmykach"

fotografie nadesłał:

Maria Choduń


[aby obejrzeć - kliknij !!!]

----------------------------------------------------------

Na wołyński odpust św. Anny do Kowla pielgrzymujemy z radością. To stara tradycja tego miasta, której najstarsza świątynia od 1591 r. miała wezwanie św. Anny. Obecny kościół od 1992 r. przeniesiony z Wiszenek kontynuuje ją. Lipcowa niedziela słoneczna i pełna refleksji, nad losami Polaków z nad Turii - rodzin kolejarzy i tych z okolic. Są z nami potomkowie - ich wzrusza każdo wspomnienie i chociażby symboliczne, pamiątki przeszłości. Dojazd dawną ul. Warszawska, zupełnie niepodobną, tak jak całe miasto, po licznych bombardowaniach i frontach.

W ogrodzie, przy kowelskim kościele - kwiaty i zapach iglastych drzew. Jedyny na Wołyniu przykościelny ogród - oaza do zadumek. Wzrusza. Po staropolsku - Godzinki w drewnianym i wystrojonym kościele, schodzenie się miejscowych, rozmowy. Obecnie posługują w kościele Bracia Mniejsi Bernardyni - O.Tadeusz i O.Eugeniusz. Msza odpustowa dwujęzyczna. Wzruszająca procesja - tylko Krzyż i monstrancja, wokół świątyni w zieleni z radosnymi, kowalskimi dziećmi. Jakie też doświadczenie pielgrzymom, szukających rodowych śladów. Było ich więcej, na pobliskim cmentarzu - częściowo zachowanym. Wiele pomników i tablic, czeka na pomocną rękę (może dalekich krewnych z rozproszonych, dawnych mieszczan). Przewodnikiem jest tu Kowelanin Anatol Sulik , znający historię cmentarza i wielu rodów. Wzruszają groby harcerzy, legionistów, znakomitych Ludzi stąd - zapewne kapłanów, fundatorów, budowniczych , żołnierzy, pomordowanych w 1943 r. Cmentarz kryje historię miasta i wielu wybitnych osobowości, zdarzeń - liczącej w 1939 r. ok. 16.tys dusz - parafii wraz z okolicą. Jak objąć te wspomnienia w płomyczek lampki i modlitewne westchnienie - zaginionego świata.



Popołudniowa podróż do Zasmyk, przez świat wyludniony, pusty, zdziczałych pól i miejscach po polskich wsiach i koloniach - to podróż w głąb historii. Z placówki samoobrony, jaką stanowiły Zasmyki – pozostało kilka zabudowań i cmentarz przy drodze. Odwiedzamy ten wiejski cmentarzyk - żołnierzy 27 AK, dawnych parafian i pomordowanych mieszkańców z okolicznych wsi. Stojące krzyże, kapliczka, nowe pomniki - świadczą o częstych odwiedzinach pielgrzymów z Polski. Tutaj trudno trafić i trudno stąd odchodzić. A wkoło przydroża z siwym piołunem, głucha cisza i leśny cień. Kto zapamięta setki imion polskich i zapisze je potomnym - z zasmyckiej okolicy? Łzy i modlitwa.

Lipcowe słońce odprowadzało nas przez Kowel, wokół stacji kolejowej, gdzie ważyły się losy Sybiraków i wysiedleńców, uciekinierów, sierot wojny. Dzisiaj jakby świat o tym nie wiedział, zapomniał - miasto też. Tylko wśród tułaczych pielgrzymów - mówią, jak było z losami Polaków na Wołyniu...

Kowelanom i potomkom i od progu kowalskiej świątyni i szczere, wołyńskie pozdrowienia - od Wszystkich!!!

Z kresowym pozdrowieniem       
Krzysztof Kołtun