----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"


















----------------------------------------------------------


26.05.2013
"W Lubomlu na Św. Trójcę"

fotografie udostępnili:

Maria Choduń

Tomasz Mordacz


[aby obejrzeć - kliknij !!!]

----------------------------------------------------------

Nasi Przodkowie, rodem z Rymacz, całymi rodzinami obowiązkowo jechali furmankami na odpust. Miasteczko kraśniało od pielgrzymów… Rynek tonął w kramach, a okoliczne podwórka i drogi zastawione były końmi i podwodami - różnego kalibru. Wiosna zielenią, śpiewem ptactwa i radością ludzkich oczu, objawiała wołyńską krasę. Od bicia dzwonów na sumę, przy kościele tłumnie zbierały się Wołynianki - po staropolsku w białych chustkach na głowie. Połyskiwały jedwabie i atłasy dawne, zdobne frędzlami i u możniejszych korale. Dziewczęta miejscowe, do chorągwi, obrazów na procesję - szły w krakowskich strojach - dumnie, po dawnemu i po polsku. Siostry Terezjanki z Maszowa z Mateczką przeszły koło dzwonnicy, a zaroiło się za nimi od dzieci z katechizmowymi pozdrowieniami. Nie brakowało odpustowych dziadów z Polesia, modlących się w trzech językach, w zależności od darczyńcy - w sznureczku starego odzienia, dróżką do dzwonnicy. W kościele dudniło od śpiewu radosnego, mocnego - dośpiewywano chwalebny różaniec. Sporo mieszczan lubomelskich i proszonych skupiało się przy ołtarzu w ławkach, bądź młodszych, przy chórze. Jagiełłowy kościółek maił się brzózkami, pachniało lepka zielenią i czuło się nabrzmiałą uroczystość… Pielgrzymki z Chełma do Lubomla na Św. Trójcę, to już tradycja. Dopełniła się i tego roku. Po majowych burzach i deszczach, witało nas słońce. Umajony kościół, ubrany kwiatami z garstką Lubomelan i gości - wyczekiwał. Posadowiony krzyż jubileuszowy przed kościołem, świadek 2012 r. w piwoniach, prostował nas i cieszył, po podróży. Tutaj można odetchnąć jak na ojcowskich kolanach - przytulić myśli do starych murów, do cieni Przodków i czerpać siłę ducha. Wielu z nas, przenosi w dwa czasy - przeszły i obecny. Suma odpustowa, uroczysta z udziałem duchownych gości - proboszcz i dziekan ks. Jan Buras z Zamłynia - serdecznie wita nas i celebransa ks. prof. Jana Zimnego z KUL-u w Lublinie i wołyńskich kapłanów. Porywają organy i śpiew. Tyle intencji i blasku mieści starowieczny kościółek i tęsknot tych, którzy nie mogli tutaj przybyć. Na ofiarowanie nieśliśmy świece - dar pamięci z Siostrą Zofią od Dyczków, która, na co dzień posługuje, aż w Szczecinie. W kościele swego Rodu jest po raz pierwszy - z zachwytem. Wszystko tutaj jakby inne, natchnione i ciepłe. Po odpustowej sumie, poczęstunek wołyński, przy dzwonnicy. Czas posiłku, ale nade wszystko rozmów, powitań, zauroczeń... Kto przyjechał - a co tam u naszych, a jak żyją, zdrowi? A co tam na Pomorzu, u Wołyniaków? Rozmowy i radość z gościny - nawet gorące kakao noszą z dzwonnicy, a smakuje - wybornie! Podarunki, obrazki, prośby - wszystko razem, po dawnemu - niech będzie... Fotografie pod krzyżem, podziękowania duchownym i najstarszym pośród nas, jak to w wędrującej parafii? Żal odjeżdżać... Jeszcze apteka Rodziewicza, chwila w rynku i pokłon Przodkom, na cmentarzu. Tutaj zawsze zaduma i ból - wspomnienia i żal. Barwinki kwitną stoją podniesione krzyże - stary cmentarz dziękuje tym, którzy tu pracowali i nadal prosi o pamięć. Pokój Wam, pokój wieczny... Modlitwa zostaje, a my... Jeszcze na Polesie - do Szacka i nad Świtaź - tym, którzy tu nigdy nie byli, pokazać uroki Polesia. Bujna przyroda, jeziora i cisza na każdym miejscu - cerkwie pounickie, poleska zabudowa wsi i kwitnące kaliny w ogrodach. Nad jeziorem przywitał nas deszcz. Wodnie w koło. W drodze powrotnej odwiedzamy cerkiewkę w Wiszniowie. Ojczynka Wiktor oprowadza nas i cieszy z odwiedzin, potomków Rymaczan. Tutaj jest stareńki feretron unicki z Matka Boską Chełmską - malowana na blasze. Zadziwia nas i kontentuje - aż wynieśliśmy na schody babińca cerkiewnego na rękach - by z cudmożną Mateńką praojców fotografować się i cieszyć spotkaniem.


Zaszło, zaszło na Wołyniu słoneńko
Bądźże pozdrowiona Mateńko.

Ani opowiedzieć tej chwili słodkiej, ani tych godzin pielgrzymowania - komuś, kto nigdy nie był na Wołyniu. Każde słowo za skąpe i bezbarwne. Dokoła zapach przedwieczoru i krzyczą żurawie daleko gdzieś... Daleko!



Z kresowym pozdrowieniem       
Krzysztof Kołtun