----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"


















----------------------------------------------------------


7.05.2011
"Rymacze i okolice"

fotografie udostępnili:

Jacek Czerpak

Waldemar Oder


[aby obejrzeć - kliknij !!!]

----------------------------------------------------------


" Kto nigdy nie był na rymackiej drodze,
Nie wie - podobnej nie znajdzie, w pokorze..."

Krzysztof Kołtun


Ta droga śni się w maju naszym Rodzicom i najstarszym krewnym. Szczęśliwi, że co roku możemy nią chodzić - zapraszamy na relacje fotograficzne dwóch rymackich wnuków - od Dyczków Waldka Odera (z Wa-wy) i od Żurów (Jacka Czerpaka z Chełma)... To ciekawe, że z rymackich rodzin jest tyle nieodkrytych talentów z różnych dziedzin.

A nasza tegoroczna podróż w majowym deszczu i chłodnym dniu, była niezwykła. Nie było komarów, jak byków, ani wściekłej meszki... Zatem w drogę, w chłodzie, ale odważnie. Powitał nas kościół nieco odmieniony, od jesieni Biskup Trofimiak użyczył kościoła cerkwi kijowskiej. Zatem mamy nieznanych lokatorów z Rymacz dzisiejszych. Widać ducha i zaangażowanie, kolorowo oraz przytulniej. Nie udźwigniemy sami kościoła w ruinie. Zatem, widzicie, że na procesję wzieliśmy ich chorągwie - bo naszych nie ma (ale postaramy się o jedną). Bo cóż to za rycerstwo - bez chorągwi... Na cmentarzu - czekali już na nas "dusze" rymackie - a czeremchą pachniało i słodkmi głogiem... Zawsze tu pachnie, kiedy wracamy do nich ze Światłem. Podprawiali my wszystko, co należy - niech spoczywają i strzegą Rymacz. Wieś już nie do poznania, szukaliśmy miejsc różnych - stąd takie inne fotografie, żeby przed Zjazdem pokazać Wam coś ciekawego. Tego jednak nie da się pokazać, to trzeba, przezywać i łzy nosić w oczach... Będąc tutaj. Do Lubomla, pojechaliśmy w południe... W Wiszniowe w cerkwi moskiewskiej - stoją jeszcze 2 ołtarze punickie, kilka ikon, stareńkich, cudosławnych. Matuszka pochwaliła nas, za te odwiedziny - nigdy tut nie byłem, sto razy mijając - tutaj zamordowali mojego dziadka Józefa Lewczuka - niełatwo mi skręcać z traktu do Wiszniowa. Luboml w deszczu opustoszały - podobnież kościół. Jak go ożywić? Mój Boże? Ale to na inną opowieść - żalocisza... Pojechaliśmy jeszcze do Maszowa, aż pod Czmykos, którego przecież nie ma - tylko nieznana mogiła z ich kośćmi? Tu był Dom oraz Nowicjat Sióstr Terezjanek... Założył go w 1936 r. bp Adolf Szelążek - ordynariusz łucki... Siostry pracowały m.in. w Maszowie, Lubomlu, Jagodzinie, Włodzimierzu Wołyńskim, Załużu. Mamy je na starych fotografiach, bo to też nasze krewne i ciotki poszły do zakonu służyć... Ale i ich Domu już nie ma. Z Kaplicy Chrystusa Króla, pobudowano cerkiew i wymalowano na niebiesko... ech...

A na miejscu klasztoru - nowa szkoła. Dwór Gołębiowskich stoi, jako do kultury, a dąb, przy który piastowano osieroconego Bolesława Prusa (Głowackiego). Stoi za dworem, na krzyżówce ulic...

Ech, Wołyń... Pojedzcie z nami, zobaczycie, a jeśli już nie - to chociaż te słowa, niech Was pokrzepią... Pozdrawiamy z Rymacz...


Całą pielgrzymią familią...
Bądźcie zdrowi...


Z kresowym pozdrowieniem       
Krzysztof Kołtun