----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"


















----------------------------------------------------------


11.05.2012
"W Rymaczach na odpuście"

fotografie udostępniło:

archiwum: www.rymacze.pl


[aby obejrzeć - kliknij !!!]

----------------------------------------------------------

Kto nigdy nie był w ostatnich siedemnastu latach na odpuście św. Izydora odprawianym w Rymaczach, nie odczuł wiary. Kto nie widział murów kościoła oraz nie dotknął stopami progu, nie odczuł radości - bycia pielgrzymem. Cóż to za dary Ziemi Przodków, niewypowiedziane i nie mające równych. Dar pamięci o Nich - bo wiemy dobrze, że Wszyscy na nas czekają i czuje się napełniony „duszami” kościół i wokół. Ich obecności i pomocy doświadczamy, przy każdym powrocie na ojcowiznę. "Dusza choćby bez kontusza, u Boga skarbem mawiają". I to święta prawda.

Sobota 12 maj 2012 r. Jaśniało słońce. Ciepły poranek. Za pospiesznym pacierzem - zbiórka i za Bug. Chociaż nie ze wszystkich, rozproszonych Rodów, ale licznie. W dwóch grupach, ponad 100 osób. Kwiaty, tobołki z jedzeniem "po dawnemu" jak na odpust oraz znicze. Z pielgrzymami ksiądz z Dorohuska oraz organista z organami, śpiewaków garść i zadziwiających się nie mało. Na Bugu, pachnie majowa woda i rozwijający się las. W Rymaczach kwitną czeremchy, krzaczaste głogi. Coraz na wyższym pogórku, jawi się kościół. Odsłonięty zza zakrzaczonego podwórza, jakby podniósł się. Witają nas przed progiem ksiądz Walenty i ksiądz Jan z Wołynia i miejscowy batiuszka Mikołaj.

W kościele gości kijowska (rymacka) cerkiew. Świętych przybyło, ale zarazem pojaśniało w kościele, więcej ducha. Długie nabożeństwo przed sumą - śpiewy, koronki - wypełniają Izydorowi świątynię po brzegi. Młodzi, drugie i trzecie pokolenie rymackie - z Warszawy, Lublina - rożnych okolic, zadziwia się całemu misterium. Tu krzepnie dusza! Dobrze jest przywędrować tutaj... To jakby wtulić się w babcine ramiona w wełnianej chuście (których już dawno - dawno nie ma na świecie), a jednak... Pławi się ludzka pamięć we wspomnieniach. Tych, którzy dawno i niedawno, odeszli. Święty Izydorze patronie nasz... wyśpiewują wszyscy. Za to niezwykłe, duchowe uniesienie - Chwała Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu!


Wśród pielgrzymów jest jeszcze spora grupa tutaj ochrzczonych.
Młodym podpowiadają jak tu było ładnie, jak ludnie i po rymacku...
Nawet stare przysłowie przypomniało się raptem i ucieszyło niejedne usta.

Dziewczyna z Jagodzina.
Wdowiec z Jankowiec - pierwsza zapowiedź!

Byliśmy i we wsi - od początku do końca, przy Tołyżowej studni piliśmy wodę (jak zawsze) i drogę poza jeziorem i na Stróżki, i ścieżyny dawne widzieliśmy. Nawet w Bereżcach w nowej cerkwi, po dawnemu życzliwie - zostawiliśmy pacierz, a sam batiuszka, nam odemknął wrota. Na cmentarzu – popołudniem zerwał się wiatr. "A Duch wieje, kędy chce". Płomyki pamięci - trzeba było tulić, by nie pogasły. Wspólny Anioł Pański - za Wszystkich stąd i gdziekolwiek leżą. Amen !!!

Jeszcze przed nami droga do Lubomla - wielkiego miasta naszych Przodków. Po drodze niezapomniane Terebejki i Kupracze - nic po nich nie ma, trochę podwalin w ziemi i poddziczałych jabłonek, bzu sinego i boski piołun. Dalej Kocury i Wiszniów, dwupasmowa droga - całkiem nie ta z historii. Na cmentarzu w Lubomlu odsłonięte resztki grobów, po wielkim odkrzaczaniu - kilku Polskich grup, za co Wszystkim serdecznie dziękujemy. Na pagórku kaplicy Branickich, stajemy do modlitwy. Ziemia kryje prochy tych, którzy przed nami deptali te ścieżki, od czasów Jagiełły. Wielki im hołd! W kościele - lubomelska cisza oraz historyczne opowieści, ale jak opowiedzieć 600 lat tej świątyni? Rok Jubileuszowy! Oto nasze dziedzictwo wiary, wołyńskiego pochodzenia, bólu, życia. Tutaj wszystko się zaczęło w 1412 r... O moje Ludzieńki!

Deszcz kropnął nieźle. Pozimniało... ech! Jeszcze do apteki Rodziewicza, nosa wsadzić za pokupką... Spojrzeć tędy siędy... Po lubomelskich drogach, klauzach i z sercem pełnym zdziwień – wracać... Bądźcie zdrowi Wszyscy, którzy duchowo z nami wędrowaliście! Dobrego Wam lata od św. Izydora! Ufajcie! Ciemna i zimna noc... Czas nam wracać z wołyńskiej pielgrzymki... Ot, taka dola...

Z kresowym pozdrowieniem       
Krzysztof Kołtun