----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"


















----------------------------------------------------------


26.07.2008
"Włodzimierz i Kisielin"

fotografie udostępniło:

archiwum: www.rymacze.pl


[aby obejrzeć - kliknij !!!]

----------------------------------------------------------


Do starej fary we Włodzimierzu Wołyńskim na odpust św. Anny i Joachima - pielgrzymowaliśmy po raz siódmy. Rodziny Kresowe z Chełma i sympatycy Kresów. Zżyci ze sobą, zwykle nie mogą się doczekać wołyńskich wypraw. Ta odbyła się 26 lipca 2008 r. Prowadziły nas stare pieśni i myśli, po naszych pra-ojcach, że miejsce to święte z godnością nawiedzamy. Moja babcia Marenia i niezrównana wołyńska śpiewaczka Agnieszka Czuń z Kątów, wyśpiewywały po dawnemu - bywało...


Ja sobie wybrałem za obronę,
babkę Chrystusowe święte Annę...
Niech się co chce, ze mno dzieje
w Tobie święta Anno, mam nadzieje.

Po ekumenicznej sumie włodzimierskiej, procesji ubogiej, bez chorągwii, baldachimu, ale w śpiewnym nastroju - zadumani, słuchaliśmy wywodów Ojca Leszka. Ten rok, to 65-ta rocznica ludobójstwa dokonanego na Polakach na rozległym Wołyniu. Zamówiliśmy Mszę za dusze pomordowanych, naszych Przodków w farze z 1554 r. - a potem zaczęła się droga w stronę Kisielina. Stare miasteczko wołyńskie, wśród lasów i pisaków, niekończącymi się ugorami, miotlastym piołunie i bylicy. Ściska za serce, że ziemie należące do polskich wsi (spalonych i wymordowanych) leżą odłogiem, jałowieją. Czasami zdziczała jabłoń, siny bez zamajaczy w polu, wzgórek gdzie była studnia lub nierozdarte podwaliny z cegły. Droga coraz słabsza, wyboista - gdzie za sosnowym lasem, jak w pół mizerna poświata miasta Kisielina. Niegdyś własność Kisielów, Kierdejów, Czapliców, Gołuchowskich i ostatnio Olizarów... Pałac, biblioteka, słynne zbiory i trofea zniszczyła I wojna w 1915 r. Trwał podniszczony wojną kościół z 1691 r. Byli tu Karmelici... Niezwykła historia, szacowne miejsce - i stało się... 11 lipca w niedzielę 1943 r. pod koniec sumy, Ukraińcy otoczyli kościół wraz z wiernymi. W pogromie, bestialskim mordowaniu - zginęło w ciagu kilku godzin oblężenia 90 osób. Gdy stanęliśmy we wnętrzu ruiny - pośrodku masywnego, ceglanego muru - pękało serce... Tutaj ginęli i cierpieli, konali w męczarniach nasi Polacy - wśród nich, wiele dzieci. Spalony dach - otwarte niebo i krzyż na frontonie... Dziwne, przedziwne - jadąc do ruin Kisielina, pojawia się on dużo wcześniej na horyzoncie - a potem znika... A pod ścianą kościoła, za dzwonnicą mogiła Męczenników... Pomnik polski i ukraiński. Zapaliliśmy świece, prawnuczka śp. Zwierzyńskiej i wielu z nas, którzy tą bolesną historię znamy od dziecka. Takich miejsc na Wołyniu setki i takich zbiorowych mogił - o których już nikt nie pamięta i nawet nie może odnaleźć.

Po drodze, byliśmy w Runi oraz Żurawcu, pod krzyżem męczenników - mogiła 110 osób - i pusta dolina po spalonej wsi aż po las, który wyrósł na ogrodowiźnie. A w drodze powrotnej cmentarz włodzimierski, wiele opuszczonych, pobitych grobów - i zawalona kaplica rzymskokatolicka - a w pobliżu jej muru - cztery groby księży pomordowanych w 1943 r w okolicy... I tutaj palimy światła pamięci... I pokazujemy młodym pielgrzymom - miejsca święte. Pocieszeniem był wzgórek w Torczynie z kopią obrazu Matki Bożej z paskiem... I wołyńska droga, pełna wspomnień, historii, pamięci... Dziękujemy Wam Wszystkim, którzy się trudzicie długą podróżą - do mogił Męczenników na Wołyniu...

Pamięć o nich, to cząstka życia wołyńskich Rodów i puklerz - nam, z nieba... Snuje się czas i myśli, jak w starej, tułaczej pieśni...


Tam gdzie domy nasze,
tam piołuny, haszcze...
Rośnie krzak kaliny
a i ta nie kwitnie.


Z kresowym pozdrowieniem       
Krzysztof Kołtun