----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.
Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.
Rymacze
Zjazdy Kresowe
Polecane
- Historia
- Etnografia
- Św. Izydor
- Luboml
- Obrazy z Wołynia
- Nieistniejące kościoły
- Weselne fotografie z Wołynia
- Najstarsi Wołynianie z Naszych rodów
Stroje
Literatura
!!! Uwaga !!!
Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"
[kliknij na zdjęcia, aby powiększyć]
3-4 maja 2014
"VI Ogólnopolski Zjazd Kresowian fotografie udostępnili:
Maria Choduń |
[aby obejrzeć - kliknij !!!] |
Ziemia Lubomelska i jej Potomkowie...
VI Zjazd już się odbył. Większość się rozjechała po Polsce i świecie. Czar wspomnień.
Byliśmy na Wołyniu 80 osób i 22 w Kodniu (bo nie wszyscy Pomorzanie mieli paszporty, wystraszyła ich wojna na Ukrainie).
Odwiedziliśmy cmentarze w Kamieniu, Brzeźnie, Dorohusku, Chełmie, Zdzannem. Krewnych, dawnych sąsiadów, starych i młodych,
spotykaliśmy się przez trzy dni - a łączył nas Wołyń.
A zaczeło się tak...
Początek był w Roku Wielkiego Jubileuszu.
Mama moja śp. Stanisława Kołtun zachęciła mnie do organizacji Zjazdu.
"Synu, Wielki Jubileusz, zrób coś takiego, żeby świat zapamiętał nas pokrzywdzonych Wołyniaków"
powiedziała mi w podróży do ulubionego Kodnia, na Wniebowzięcie w 1999 r.
Całą sumę myślałem o tym, nieprzytomnie szarpiąc się z myślą, co mam zrobić, jak wykonać polecenie Matki.
W drodze powrotnej - powiedziałem. Mamo - będzie Zjazd Wołyniaków.
Wiesz gdzie - w Pławnicach! Tam jest nasz święty Izydor. On czeka na nas, spojrzała na mnie dumnie i długo wycierała łzy modląc się w ciszy...
Pojechałem na spotkanie Rady Gminy do Kamienia.
Ówczesny wójt Stocki (rodem, po mieczu z Jagodzina) zgodził się bez wahania.
W wielki, jubileuszowy rok 2000 - będzie zjazd w małej, nieznanej nikomu wsi Pławnice koło Chełma,
Zjazd Ogólnopolski. Wszystko się udało. Ludzi była ogromna liczba.
Wieś zaangażowała się różnorodnie. Przygotowano nawet okolicznościowe muzeum w klasie szkolnej - z pamiątek ocalonych z Wołynia.
Znakomity ks.Puzon, jak rąbnął kazanie - łzy lały się ciurkiem.
Śpiewał Zespół Lechici i 120 innych wykonawców, w tym zespół Lubawa z Lubomla.
Zjazd miał zwolenników i przeciwników. Wzmorzono kontrole MPGK - były niesłuszne mandaty jadącym na zjazd.
Komuniści, nie przespali - szaleli. Wreszcie - wyłączono prąd, pod pozorem pożaru w Brzeźnie.
Koncet bez prądu trwał 6 godzin. A Pan Bóg zesłał plagę komarów i cierpliwych ludzi, którzy trwali od południa do wieczora słupem.
Wszystko pamiętam i wszystkim dziękuję. Dyr. Muzeum w Zamościu J. Kondraciuk - poprowadził sesję naukową - o cudownym obrazie Matki Boskiej Loretańskiej z Lubomla.
L. Popek - mówił o ludobójstwie i zgładzie parafii Ostrówki. Był najazd poetów, dziennikarzy, historyków. Wieś nigdy już potem nie przeżyła czegoś podobnego.
Chwała wszystkim. A potem milczenie - trwało zjazdowe aż 10 lat.
W 2010 r. zjazd wrócił do Chełma. Potem przeniósł się na Pomorze dwukrotnie
- w okolice Darłowa gdzie po 1945 r wygnańców z Wołynia, przesiedlono na obiecaną ziemię.
Pojechała w ciągu kilku lat, większość Wołynia - rybackich i lubomelskich Rodów Lewczuków, Kołtunów, Kupraczów, Mordaczów, Sawoszczuków, Iwańczyków, Stachniuków,
Prończuków, Grabowskich, Tołyżów i ok. 150 innych, starych wołyńskich Rodów.
Sobota w Rymaczach...
Takim tytułem nazwałem koncert zjazdowy.
Był cudny i staropolski. Grało dwie kapele na przemian z Wiekowic koło Darłowa (dwoista), pięcioosobowa Kapela Kawalerka z nad Buga.
Takich ich nazwałem i poszło w eter, bo wcześniej nazywali się za skromnie i nie wiele z tego było - ot, Pogodna jesień...
Śpiewały śpiewaczki z Pomorza, najstarsze kresowe pieśni, Sielanki z Sielca, wołyńskie pieśni weselne - a zjazdowicze, co tylko popod światem (jak mawiali ówcześniej w Rymaczach):
Dobrze w Hameryce, jak idzie rubota,
A lepiej w Rymaczach, jak przyjdzie subota.
Bo od 1905 r. kilkunastu bogatszych gospodarzy (kogo było stać na podróż do Amerki) pojechało tam się dorabiać, by potem dokupić ziemi. Pojechał i mój pradziad Stachniuk Franciszek. Był 6 lat. Zarobił dobrze. Ale ostatniego dnia na farmie, po kolacji - nowi parobcy z kieleckiego - zobaczywszy, że ma walizkę dolarów i gotowy do drogi - zabili go. Przepadły dolary. Maja babcia Marynia, wraz z braćmi - osieroceni, długo biedowali w komornem w Kocurach. Ach losy, losy...
Dobrze w Hameryce, jak ludzie wiatajo,
A lepiej w Rymaczach, jak skrzypeczki grajo.
Pierogi piekli w Sielcu - koniecznie z kaszo, dawne, pachnące -babcinymi neckami.
Przekładańce i zawiańce w chełmskich domach z kresową kuchnią.
Podawali "sosnówkę" i "dereniówkę" co najlepsze i najsmaczniejsze trunki. Na skosztowanie.
"Jedzcie, pijcie, maczajcie - czego nie ma, to wybaczajcie"
mówiłem, jak zawsze z humorem, szukając w pamięci babci Maryni dobrotliwych rąk, dzięki którym "jestem poetą" Opowiadali, płakali, cieszyli się.
Najmłodsza Rózia (Rozalka), miała 10 m-cy a najstarsi powyżej 90 lat, poprzyjeżdżali, poschodzili się o własnych siłach - dając mi reprymendy, a to, a tamo, a nie tak, a trzeba było po naszemu...
Trzeba było. Tylko ja to wszystko robie społecznie, sam nie wiem kiedy i ile duchów mi w tym pomaga. Przecież sam nie zrobiłbym tego, o nie.
Były tez słynne urodziny. Tak wypadło. Emilki z Sielca, kończyła 14 lat. Od roku śpiewa z siostra z sielankami i cieszyła się ,
że do bazyliki na niedziele, dali jej stuletnia burke (spódnice, pasiak) po prababce ze spalonych i wymordowanych Kątów prze UPA w 1943... Jak to ocalało i przydaje się...
A moje wesele, na Wołyniu będzie,
Na moim weselu Pan Radziwiłł będzie...
Tort od rodziców smakował luksusowo. Dziękujemy Emilce. Powodzenia.
A za to jej przywiązanie do rodu, wyciagnełem dwie białe szelinówki (kacapki) z babcinego kufra i szlachiły się na sumie dziękczynnej w bazylice.
Krzyże
Przywieźli wołyńscy Pomorzanie dwa krzyże, procesyjne. Dar do Rymacz i Lubomla. Za żywych i pomordowanych. Wykonał je i ozdobił w swojej stolarni Waldek Lewczuk w Przystawkach.
Rymacki, już stoi w kościele-cerkwi w Rymaczach a lubomelski, poświęcony - został w bazylice w Chełmie. Powiozą go pielgrzymi na Trójcę do Lubomla.
Na cmentarzach rymackim i lubomelskim - niewiele krzyży. Ukraińcy, porąbali, spalili w mroźne zimy dębowe krzyże naszych przodków, piaskowce pobili i rozwieźli na fundamentu kołchozkich obór.
Została podeptana święta ziemia cmentarzy, nie raz, nie dwa. Ale jest, choć w Lubomlu, na nowym cmentarzu z okresu międzywojennego - pobudowali jakiś
zakład w latach osiemdziesiątych - splajtował zaraz. I tak stoi. A po Branickich kaplica z czarnego marmuru, jakby przepadła?
Przepadło tam wszystko - a my mamy tyle dziedzictwa, co w duszach. Ludzie się dziwią, jacy jesteśmy zakręceni,
chec nam się tam jeździć, podnosić ruiny, wykosztowywać. A tak, bo ludzie z Kresów, są inni - tym się różnimi od miejscowych...
Żeby i Wam się chciało chcieć (mawiał Wyspiański) nawet Chełm byłby inny!
Święty Jan Paweł - Patronem Zjazdu
Obraliśmy Go Patronem bez wahania. Zawsze nam towarzyszy po świecie. My wiecznie podróżujemy, nas coś nosi po świecie.
To się ma w duszy, w genach. Pomorzanie wołyńscy - płakali przed pomnikiem Jana Pawła.
Jakby czekał tutaj na nich. Wydaliśmy okolicznościowa pocztówkę, którą już Monitor prezentował natychmiast w USA. Zaprojektowano ją w Krakowie.
Na Zjeździe mówiło się dużo o świętym Papieżu. Niektórzy z naszych, powracali dzień wcześniej z Rzymu z kanonizacji.
Wszystko naraz - mówili, ale damy radę! To Wojtyła nas uczył i prosił - sami dokumentujcie własną historie!
Świat na to oczekuje. My się staramy każdego dnia - od małych po starych - służyć Ojczyźnie.
Pamiątki i sława
Na procesję przy bazylice na Górce Chełmskiej - wynieśliśmy naszą chorągiew - fundacji wołyńskich Rodów z 1985r. z obrazem Matki Bożej Mielnickiej i św. Andrzeja Boboli
i dwa wołyńskie, starutkie feretrony. Nasi dziadkowie z resztkami dobytku, po spalonych domach rodzinnych (moich rodów) przywieżli je końmi, furmankami przez Bug w 1945 r.
Nie było łatwo - i nie jest! Ale cząstka dziedzictwa ocalała. Ludzie się dziwią , Ci małego serca... A my mamy swoje z Jagiełłowego kościoła z 1412 r - po przodkach naszych - trzy feretrony na górce.
Mamy je na starych fotografiach z Lubomla i Rymacz, cudem dotrzymanych do dzisiaj, Nasza wirtualna wieś www.rymacze.pl ma je i inne skarby.
Mamy w planie - otwarcie kolekcji wołyńskiej przy Muzeum, ale tylko jako depozytu - Jeśli się dogadamy i urzędami.
Pytaliśmy samych siebie - gdzie będzie kolejny Zjazd. Tym razem Jerzy Krzyżanowski z Jeżyczek na Pomorzu - nie wyznaczył miejsca, scedując to na przyszły czas i na młodych. Niech tak będzie...
Z kresowym pozdrowieniem
Krzysztof Kołtun
Poprzednie artykuły:
• Plan VI Zjazdu Kresowian
• Fotorelacja z www.jezyczki.pl