----------------------------------------
Za Bugiem krętołzawym,
łęgami z tańcem jaskółek
- za wiśniowymi sadkami
i jeziorem , jak rybie Oko.
Rozścielone, jak weselna chusta
w dzikie róże , jagody jałowca
z słowikiem, gdy miłośnie płacze.
Sześćset lat na mapach Wołynia
- wieś królewska,
polskie Rymacze.


Krzysztof Kołtun
Chełm 2012 r.


Rymacze

Zjazdy Kresowe

Polecane

Stroje

Literatura

!!! Uwaga !!!

Poszukujemy Rodów, Potomków z Rymacz i okolic. Więcej w zakładce "kontakt"





















[kliknij na zdjęcia, aby powiększyć]


7-8 wrzesień 2018

"VII Światowy Zjazd Kresowian
z Ziemi Lubomelskiej i Wołynia."
Rymacze/Chełm 2014

fotografie udostępnili:

Jacek Gaj, Marek Meckier

Anna Jabłońska, Monika Grabowska


[aby obejrzeć - kliknij !!!]



Historyczne chwile

Było tak. Niegdyś do Antykwariatu Kresowego, przyszła starsza, nieznajoma kobieta, ubrana skromnie z dużym pakunkiem. Okazało się, że przyniosła dwa obrazy religijne. Obejrzałem - barwne fotokopie z lat ok. 1960 r.

- Wyblakłe i materialnie bezwartościowe - powiedziałem!. Pani zamyśliła się i poruszona powiada:
- Panie, weźcież te obrazy, one dawne, myż jeszcze ze swoim starym to kupowali! Toż ja wasza, ja z Jagodzina!


Wiele podobnych wspomnień, historyjek i żartów opowiadano do późnej nocy, przy stołach i orkiestrze w Dworku Pan Tadeusz w Żółtańcach. Goście VII Zjazdu Kresowian Ziemi Lubomelskiej i Wołynia zjechali i zeszli się licznie. Czekali na ten moment cztery lata. Z pokolenia najstarszego, ponad 80-letniego było 27 osób. To już ostatni świadkowie życia Polaków na Wołyniu na starych sadybach, po ludobójstwie i wysiedleniu. Rozniosło ich po świecie i całej Polsce. Długo się szukali, nie było kontaktu - ale powoli wszyscy swoich odnaleźli. Ludzie, którzy z własnej potrzeby porzucają Ojczyznę, przenoszą swój dom kilka razy, nie mogąc zagrzać miejsca - na pewno ich nie rozumieją? Ale Wołynianie, szczególnie Ci spod Lubomla, nie wyobrażają sobie życia bez duchowej Ojczyzny. Od 28 lat jeżdżą na odpusty i cmentarze, kto tylko pragnął był wielokrotnie - kto nie chciał, zawsze przed śmiercią żałował. Całe pokolenie z lat dwudziestych i wcześniejszych już odeszło. Młodzi utożsamiają się z wirtualnymi miejscami przodków z www.rymacze.pl. Niemniej też w sporej liczbie zjechali licealiści i studenci kresowi. Kresowiakiem się jest z rodu, nic tego nie zmieni - bo coś w duszy gra. Do słuchu i tańca śpiewały Brusowianki z Polesia z korowajem (szyszkami był dumny i pod sparagusem jak "mołodeć") i Zespół Koral z Kamienia, wywodząc stare pieśni weselne z Kresów. Łoj napijmy się Rodem, gorzałeczki jak wody. Boż już jutro ni bedziem, boż już w kupce ni bedziem Rozejdziem się zy sobo, jak ta rybeńka z wodo...

Zespół Sielanki z Sielca, to trzon Zjazdów, był na wszystkich - nawet dwukrotnie w Darłowie na Pomorzu w 2011 i 2013 roku. Zapomne ja łengi, zapomne ja wode Ale starych Rymacz, zapomnieć nie moge. Wyśpiewywali najstarsi. Starych rzeczywiście, bowiem Jubileusz 600 lecia najstarszych polskich wsi na Wołyniu: Jagodzina i Rymacz 1417 - 2017, królewskich, Jagiełłowych, był hasłem Zjazdu. Starsi nawet świetnie mówią gwarą, nawet potrafią w trzech językach, a także w chachłackim (tak zwanym prostym) bowiem Wołyń był wielojęzyczny. Jak coś złości, albo nie wychodzi, to potrafią powiedzieć z dawna - " Na sermater" (co znaczy, byle jak, niedbale). Młodzi też przejmują schedę kultury i podśmiewając się powtarzają - Gdzie kraj, tam obyczaj. Przysłowia zebrane i własną poezję czytał młody poeta - student filologii, Cyprian Łuszczyk:

Stanąć nad Bugiem, mieć moc zobaczyć
płynące krople, wśród kropel - tak wiele
to krew, to pot i coraz śmielej
z cząstek poderwał się nurt.

Emilia Gryniuk (po dziadkach z Kątów) w dawniejszym stroju i wianku, szykowała się do śpiewu (laureatka z Kazimierza) aż nocy zabrakło. Mówią o nich - do tańca i do różańca - bowiem z chełmskich i okolicznych rodów jest kilka osób duchownych, malarzy, dziennikarzy i aktorów. Z Rymacz był Stanisław Rudzki, malarz (w Roztoce potem) i Stanisław Koguciuk - pławanicki Nikifor. Dobrze w Hameryce, jak idzie rubota. A lepiej w Rymaczach, jak przyjdzie subota.

Goście z Canady też dojechali i z całej Polski, poczynając od Szczecina a kończąc na Nadbużu. A rodowo - począwszy od Kołek do samej Bindugi - Kowel, Łuck, Podiwanówka, Dubno (razem z 24 miast i miejscowości na Wołyniu). Polubili się spotykać, większość zna się a Ci nowi, poznają dalekich familiantów i ludzi "od nas". Może innych to dziwić, ale sympatycy z Chełma wiedzą czym jest tęsknota za ojcowizną, ta duchowa, najgłębsza. Od wielu lat z nich towarzysze w pielgrzymkach i uroczystościach, razem z Wołynianami przeżywa wszystko i dokłada się do kosztów. W tym roku po Zjeździe - pozostała historyczna tablica w dzwonnicy przy Bazylice NNMP w Chełmie. Wybraliśmy celowo dzwonnicę, bo ją widzieli nasi Przodkowie pierwszą na horyzoncie, po wysiedleniu, ucieczkach, w różnych stanach ducha, bez chleba i bez żadnego dobytku (często w sieroctwie i załamaniu) po przekroczeniu granicy, na drodze z Okop. Kto tego nie przeżył, nie ma wyobrażenia, czym była ze spalonego Wołynia - ziemia tutaj, krajobraz i ludzie - Polacy. Jakie ciężkie, chłodne i głodne były pierwsze dni, pod Chełmem - chociaż ludzie karmili, to był głód z wygnania, głód bezdomności i widmo, sierocej tułaczki po świecie. Ten ból, cierpienia i hołd od Potomnych - dźwiga poświęcona tablica. W kolejny dzień - sobotę - koncert zespołu Sosna z Sosnowicy, przy Wołyńskiej Piecie, poezja i wspólna modlitwa, spotkanie wielopokoleniowe - były ostatnim akcentem VII Zjazdu Kresowian w Chełmie. Modlili się, cieszyli, obdarowywali - specjalnie drukowanymi na te okoliczność obrazkami pielgrzymów z MB z Lubomla i Izydorem. Jedni drugich wypytywali - kiedy znowu, gdzie się spotkamy. Roztęsknimy się, to za długo...

"Jak mamy tęsknić, to razem" napisała Kupraczanka w księdze gości, na wspomnianej wyżej stronie a wnuczka Dobrego Stacha (dzisiaj z Kujaw) - we śnie czy majakach widziała wszystkich z okolicy: Matrona -Petruka, Mudroho Piotra, Matrosa - Stachniuka i Biłoho i Kuroczku, Demka i Cyrolke i Marynie i Okrase i Benia ( bo im wszystkim po Powstaniu Listopadowym Car rozwścieczony, po przepisywał nazwiska, by ich polskość zatrzeć i zaczęła się kołomyja). Wszystko pamiętają i przekazują historię.

Wiem to, towarzyszę im od 30 lat w Towarzystwie Rodzin Kresowych i pielgrzymkach. Sam ich zwołałem z tęsknoty. Dotąd wielobarwną kulturą i duchowością ich, nigdy się nie nasyciłem. Wszystkim wokół Zjazdu od najstarszych Babuszek do małych dzieci - za wszystko dziękuję! Opowiadajcie o tym wszystkim, którzy z niedbalstwa, nigdy jeszcze nie byli z nami. A wierni Wołynianie Zjazdom, niech wymodlą u Boga " dobryj " czas - na kolejne spotkanie radości i wzruszeń. Bądźcie zdrowi!


Zapomniałem łęgi, zapomniałem wodę
Ale starych Rymacz, zapomnieć nie mogę


Z kresowym pozdrowieniem       
Krzysztof Kołtun    



liczba odsłon: